Orkiestra grała na Tytanicu do samego końca a następnie… poszła na dno.
Wyobraźcie sobie superbohatera. Nie takiego z peleryną i nadludzkimi zdolnościami, ale gwiazdę, która zawsze jest tam, gdzie trzeba – na uroczystości, wydarzeniu, konferencji, a czasem i w kuluarach wielkich decyzji. Wydawałoby się, że oto mamy osobę pełną energii, gotową budować mosty między ludźmi i nieść pomoc. Ale czy na pewno?
Gdy bliżej przyjrzeć się temu zjawisku, można dostrzec ciekawą zależność. Pomoc, choć deklarowana, wydaje się działać na zasadzie odwrotnej – zamiast jednoczyć, dzieli. Pod pozorem dbania o wspólne dobro powstają granice, linie podziału, a czasem wręcz barykady. Dla niektórych pomoc to bowiem nie tylko sposób na spełnienie misji, ale także skuteczne narzędzie autopromocji.
Przepis jest prosty: bierzesz szczyptę sprawiedliwości, łyżkę zaangażowania i garść wielkich słów, po czym mieszasz to wszystko w kotle pełnym… kontrowersji. Nagle okazuje się, że zamiast łączyć ludzi, skupiasz uwagę na sobie – bo przecież każdy superbohater potrzebuje publiki. Pomaganie w świetle reflektorów to prawdziwa sztuka. Ważne, żeby wszyscy widzieli, jak wiele się robi. A że po drodze coś się podzieli? Cóż, sztuka wymaga ofiar.
Tymczasem społeczność, która miała być beneficjentem tych działań, zaczyna się zastanawiać: „Czy to jeszcze pomoc, czy już spektakl?” Coraz więcej osób dostrzega, że za każdym wielkim gestem kryje się cicha kalkulacja, a za każdą deklaracją wsparcia – subtelna strategia budowania pozycji.
Nie zrozumcie mnie źle – każdy ma prawo działać po swojemu. Ale kiedy pomoc staje się narzędziem do wzmacniania podziałów, warto zadać sobie pytanie: kto na tym zyskuje? Bo na pewno nie ci, którym rzekomo miało się pomagać.
Może czasem lepiej po prostu pomagać w ciszy, bez fanfar i fleszy aparatów. Może prawdziwe budowanie zaczyna się tam, gdzie kończy się potrzeba autopromocji. Ale kto by wtedy zauważył naszego superbohatera, prawda? A jeśli to nie prawdziwa pomoc tylko fikcja, to prawda zawsze wypływa a fikcja idzie na dno.
Autor : JTP.